Taka tam historyjka z ostatnich bojów z Passatem.
Instalowałem sobie lepszy prąd - "BIG3" czyli jak ktoś nie wie - dodatkowe przewody
Altek - Aku
Buda - Silnik
Buda - Aku
Wszystko porobione full profesional, składam graty i coś brzęczy w kabinie po odpaleniu. Obchodzę cały silnik i cisza, a w kabinie coś brzęczy, drga i co gorsza rośnie razem z obrotami. Pierwsze podejrzenie - śruba wpadła mi do skrzyni biegów w przedział koła zamachowego. Domysł taki ponieważ faktycznie mam mały otwór na łączeniu skrzyni z silnikiem i faktycznie spadła mi jedna śruba przy robocie, której nie mogłem znaleść ani pod maską ani pod autem, więc myślę sobie, pech jak hooy wpadła do skrzyni i rzęzi bo trze o koło zamachowe. Pół dnia smyram magnesem przez otwory skrzyni, wsadzam palce gdzie się da, nasłuchuje ale przy skrzyni cisza. No ale w aucie coś rzęzi, a przed robotą wszystko chodziło tiptop. No nie ma opcji tylko ta śruba musiała akurat tam wpaść bo spadla i jej nie ma, a coś mi terkocze. I to terkocze równolegle z dodawaniem gazu i reaguje na sprzęgło. Podociskałem każdy element pod maską i pod autem, a druga osoba słuchała, przyłożyłem ucho wszędzie, złapałem za wszystko. Nigdzie nie słychać terkotania, tylko w kabinie, no co za hooy?!
100% wpadło do skrzyni przez tą dziurę i zaraz ją porwie i zmieli zamach.
Już się brałem za zwalanie skrzyni ale postanowiłem, że zdejmę całe big3 i przywrócę auto do stanu przed robotą. I pomogło....
O co chodziło? Dołożony przewód łączący blok silnika ze śrubą w bryle auta. Śruba wychodzi ze ściany za silnikiem, trochę pod szybą.
Okazuje się, że ten przewód całym sobą przesyłał drgania z silnika na wystający trzpień śruby i dalej to szło na bryłę auta i powodowało rezonans czegoś pod deską rozdzielczą. Ale nie, że przewód latał jak szalony. On był sztywno zamontowany bo tak musi być. Można było za niego auto ciągnąć. On poprostu swoim przekrojem (grubas 50mm2) przesyłał siły / wibracje z działającego silnika na śrubę, a dalej to szło w głąb auta i rezonowało na końcu jakimś elementem. I to w rytm obrotów! Normalnie w ostatniej chwili przed zwalaniem skrzyni biegów. Ale jak mówiłem, chwytałem za te przewody, dociskałem, wyginałem bo myślałem, że może one tłuką o obudowę. Ale nie, one były zamocowane nieruchomo, nie czuć w dłoni, żadnego nawet mrowienia - i może dlatego drgania się nie wytracały po drodze bo było za sztywno. A przewód miał 80 lub 90cm długości!
A ja już byłem pewien, że śruba ( która faktycznie wpadła przy skrzyni i zaginęła) zaraz mi zmieli jakiś tryb albo to panewka ohydnym zbiegiem okoliczności się odzywa bo tak ładnie reagowało na pedał gazu
Ten lewy gruby przewód podłączony do bloku silnika
I idzie w głąb pod szybę, za akumulator do ściany grodziowej. Tam ze ściany wystaje śruba.
I przewód 80/90cm przenosił wibracje silnika na tą śrubę, a śruba na drugą stronę grodzi, pod deskę rozdzielczą. Dlatego słyszałem wibracje tylko w aucie. To jest jeszcze do wytłumaczenia, ale żeby tak idealnie przewodziło obroty silnika? No to jest mega
Ale jaka ulga za to