Zdaje sobie sprawę, że to jest trochę wsadzenie kija w mrowisko ale... Naszła mnie taka refleksja Panowie i Panie, że jest to nie pierwsza i zapewne nie ostatnia analiza oleju z silnika o dużej pojemności, który jest eksploatowany na krótkich dystansach. 15km w jedną stronę jako codzienna rutyna, to dla 3l diesla, zwłaszcza zimą nawet ciepłą jest na granicy złapania pełnej temperatury, o porządnym dogrzaniu w celu odparowania resztek paliwa z oleju nie wspominam. Więc może spójrzmy na to z innej strony, że owszem, jest to forum olejowe i po to się tu zagląda żeby znaleźć odpowiedzi i pogłębić swoją wiedzę ale tak jak nożem do pieczywa mięso też się da pokroić, tak 3l dieslem taką trasę też można zrobić. Co nie znaczy, że mniejszy albo wręcz mały silnik, np. benzynowy, zdołał by się zapewne w ciągu tych 15km rozgrzać, zapewniając osiągnięcie optymalnych warunków pracy przynajmniej na jakimś odcinku eksploatacji codziennej.
Podkreślę że daleki jestem od krytykowania kogokolwiek za wybór samochodu, wręcz przeciwnie uważam że to dobrze że każdy ma taki wybór jaki dzisiaj jest na rynku i niech jeździ tym co lubi. Tylko mam wrażenie, że to nie pierwszy raz jak doborem oleju próbuje się "zaleczyć" coś, co jest nie do końca fortunnym dobraniem narzędzia do zadania. Przyspieszona degradacja oleju, to jest naturalny skutek wybrania auta o dużej pojemności silnika, jeszcze diesla, który wolniej łapie temperaturę do jazdy na krótkich dystansach i warto być świadomym, że nawet najlepszym olejem można tylko minimalizować straty, niż zupełnie wyleczyć problem, którego przyczyną nie leży zdaje się w samym środku smarnym.