to są potencjalne zyski znacznie większe niż ze sprzedaży aut spalinowych i serwisu razem wzięte
Znacznie, to i tak mało powiedziane. Produkcja EV jest tańsza niż samochodu spalinowego, z resztą, w ciągłym gadaniu o byciu eko, recyklingu etc. zobacz tylko, jak na przestrzeni lat spadła jakość materiałów, z których wytwarzane są samochody i porównaj sobie ceny w salonie takiego EV i jego odpowiednika z silnikiem spalinowym
. Aktualnie EV to żyła złota dla koncernów.
Z tego co ja wiem, to właściciele pasiek najbardziej narzekają na ludzi stosujących opryski bez opamiętania.
No bo na co mają narzekać? Gadanie, że spaliny szkodzą pszczołom...no litości, ktoś widział pasieki w miastach? Kilkoro znajomych ma swoje pasieki, mi też chodzi po głowie zakup 3-4 uli, nikt nie trzyma pasieki w terenie zurbanizowanym, ule wywozi się zazwyczaj gdzieś na ubocze, lasy, pola, łąki, dlatego największym rakiem są rolnicy, którzy nie stosują się, nie tyle nadmierne ilości szkodliwych środków, co niezgodnie z prawem, w porach przed zachodem słońca, kiedy owady są jeszcze bardzo aktywne.
A to, że diesel w mieście zwłaszcza na krótkie odcinki to kiepski pomysł, to chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć (a jednak nadal pełno tego jeździ).
Jeździ pełno z kilku powodów:
- Przyjeżdżają tego lawiny zza granicy (poleasingi, autostradówki etc.), a przeciętnego Polaka nie stać na nowy samochód, wielu nie stać nawet na taki używany, ale bez samochodu w tym kraju nie da się funkcjonować, nie mieszkając w dużym mieście.
- Jeżeli już taki przeciętny obywatel, np. taki ja, uciuła te 30-40 tys na samochód, to szuka w przedziale samochodów 10-letnich. Co wtedy mieliśmy z niezawodnych benzyniaków? No właśnie, to był taki dziwny okres, dziwnych wynalazków, gdzie poza Japonią i 2-3 silnikami ze starego kontynentu, nie bardzo było w czym wybierać wśród modeli w rozsądnych pieniądzach. Bo poza jakimś 1.4T-jet, pchanie się w TSI czy THP? O wolnossących Japońcach nie mówiąc, bo mają zaporowe ceny, a i skośnoocy nie opanowali jeszcze efektu biodegradacji swoich blacharek
. Wbrew pozorom, w wielu przypadkach zakup klekota okazywał się po prostu, o ironio, bezpieczniejszą opcją.
- No cóż, szukając nadal oszczędności...diesel jest jednak ekonomiczniejszy - tak jest LPG, ale znowu punkt wyżej.
- To co widzisz w mieście, to myślę, że spokojnie w 50% mieszkańcy miejscowości w promieniu do 25km od niego.
- No i w końcu...przeciętny mieszkaniec tego kraju, kupuje 10-letni samochód, na kolejne 10 lat, szukając czegoś możliwie uniwersalnego, czegoś czym pojedzie po mieście, w trasie, z przyczepą, na wakacje, do pracy, załaduje rodzinkę, psa, kota i paletę cementu, stąd nie szuka w małych pojemnościach, a raczej zbliżonych do 1.6-2.0, samochodów klasy C/D, tutaj znowu wszelakie kombinacje 1.0-1.4 po prostu odpadają, większy silnik? Albo TSI, albo wolnossak, ale ten już pali dużo, coraz mniej lubi się z gazem, w tej samej kasie można kupić bardziej ekonomicznego i mocniejszego diesla.
- A ekologia? DPF, EGR, AdBlue? To się zateguje...i dalej będzie jeździć, a że lekko wtryski leją, turbo klęka i zostawia czarnego bąka jak 20-letnie TDI? A kogo to obchodzi? Do TDI nikt się przecież nie czepia i jak to powiedział mi kolega z pracy "nie takim gównem się kiedyś oddychało i człowiek żyje"
.