Nie lałem tego, żeby załatać jakieś wycieki, bo ich nie było. Tylko zwracam uwagę, że na opakowaniu jest dość rzucająca się informacja o rewitalizacji uszczelek.
No i???
Oczekiwałeś cudu, czy co???
Można być uszczypliwym, ale Ty masz jakąś taką przypadłość, że zawsze znajdziesz sobie "jakieś cóś", do czego się na różne - dosłowne lub bardziej zawoalowane sposoby - zaczynasz czepiać... po co to???
Zalałeś jakąś chemię - w tym przypadku Oilema i przelatałeś 9,5 kkm i nic w tym czasie - jak wynika z tej wypowiedzi - się złego nie działo - a tu nagle ZONK i zaczynają się sugestie, że wynalazek słaby jest i raczej nie działa... No to po co go wlałeś??? Żeby po 9,5 kkm znaleźć sobie kolejny powód do narzekania???
To może prawidłowy jest odwrotny tryb rozumowania, tzn. tak obiektywnie - estry przez jakiś tam czas (np. te 9,5 kkm) działały na elementy uszczelniające i w tym czasie strupiałe elementy jeszcze "na chwilę" odżyły, tę chwilę pożyły, aż się zużyły - w końcu to chemia i na zasadach chemicznych działa, ale cudów zrobić nie da rady, więc skoro cosik tam jednak padło, to przyczyna jest prosta = było wadliwe lub stare i się zużyło... Zatem trza wymienić co zużyte, a esterki i inne wynalazki mają to konserwować i wspomagać oraz wydłużać żywotność elementów uszczelniających a nie je zastępować...
Over
Ps. wyprzedzając zakładaną ripostę o dodatkach w oleju w moich autkach i rzekomych cudach, to zacytuję mojego Świętej Pamięci Dziadka, który jak sobie trochę podpił, to zawsze wracał do głównej życiowej maksymy oznajmiając werbalnie wszem i wobec i każdemu z osobna, że "cudów nie ma...", a że od pewnego czasu używam tych dodatków w sporo większej ilości niż przytłaczająca większość użytkowników forum, nie zapominam jednak, że nadal głównym smarowidłem jest olej (oraz nośnikiem dla dodatków oczywiście
) - dodam tylko, że eksperyment z dodatkami w oleum przekroczył w obu autkach już 5 kkm i nadal jest użytkowo bardzo, ale to bardzo poprawnie, wręcz nadpoprawnie ;-)