• Ponieważ będę musiał zrekonfigurować serwery przez najbliższe parę dni możliwe są przerwy w funkcjonowaniu forum.
  • Cytatów używajcie tylko jeżeli jest to potrzebne! Jeżeli chcecie komuś odpisać używajcie @ z nazwą użytkownika.

Z czego słuchamy jak siedzimy w domu?

Nie jest to takie oczywiste, sam kiedyś się zastanawiałem czy jest obiektywna przewaga jednego nad drugim - i pomijając kwestię warunków mieszkaniowych, wygody, akustyki, rozmieszczenia kolumn - w dłużej mierze sprowadza się do gustu po prostu. To jest inne doświadczenie. Odbiór przestrzeni, fizycznego wypełnienia dźwiękiem kontra bardziej intymny, bezpośredni przekaz. Zależy też od konkretnego utworu. Są utwory stworzone pod kolumny, gdzie pływamy w tej akustyce, a są utwory z dużą ilością detali, które jedynie słuchawki wychwycą.

Do filmów mam kino domowe 5.1 i faktycznie w takim zastosowaniu bycie w środku dźwięku + dedykowany sub jest ciężkie do pobicia. Ale do odsłuchu muzyki, a tym bardziej do gier wolę słuchawki.

Co do basu - poniżej 1000zł ciężko będzie znaleźć głośnik, który zejdzie poniżej 50Hz-60Hz, a za 150zł dostaniesz słuchawki, które zejdą do 20Hz. High-End w słuchawkach można powoli usłyszeć za parę tysięcy złotych za zestaw (słuchawki + wzmacniacz + dac) a przy kolumnach poniżej 20k to nie ma co gadać. A i tak jak pomieszczenie nie jest odpowiednio przystosowane akustycznie, to wszystko to psu w budę.
 
@SmartCheetah masz rację, że nie jest to oczywiste. Pamiętajcie tylko, że długość fali dźwiękowej dla 20 Hz wynosi 17 metrów.
 
a za 150zł dostaniesz słuchawki, które zejdą do 20Hz
Zejdą teoretycznie, bo tego kompletnie nie czuć w ciele. Porównaj niskie rejestry fortepianu na słuchawkach a na kolumnach. Przepaść. I niech nawet te kolumny przenoszą od 40 Hz to dalej przepaść odczuwania.
Post automatically merged:

a są utwory z dużą ilością detali, które jedynie słuchawki wychwycą.
Nie zgodzę się. Słuchawka to "głośnik" szerokopasmowy, który musi przenieść pasmo 20-20k za pomocą 1 przetwornika. Kolumna to 2/3/4 przetworniki, gdzie każdy obsługuje część pasma a nie całość. Problematyczne jest przeniesienie wszystkiego jednocześnie z takiego zakresu f za pomocą 1 przetwornika.
 
Zejdą teoretycznie, bo tego kompletnie nie czuć w ciele. Porównaj niskie rejestry fortepianu na słuchawkach a na kolumnach. Przepaść. I niech nawet te kolumny przenoszą od 40 Hz to dalej przepaść odczuwania.
Marketowe plastikowe piedzioszki 2.1 do komputera też poczujesz w ciele, tylko co z tego, skoro ogólna jakość dźwięku jest tragiczna?

Problematyczne jest przeniesienie wszystkiego jednocześnie z takiego zakresu f za pomocą 1 przetwornika.
Problematyczne w jakim sensie? Jakości dźwięku? Gdyby tak było, to słuchawki by zawsze brzmiały źle, a głośniki zawsze dobrze. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana:

- warunki, w jakich pracują słuchawki i głośniki są zupełnie różne, powyższe miałoby sens, gdyby używać słuchawek jako głośników.
- są różne typy przetworników, na przykład planarne radzą sobie świetnie z przeniesieniem bardzo szerokiego zakresu pasm.
- istnieją słuchawki z więcej niż jednym przetwornikiem, najczęściej wśród słuchawek dousznych, ale nie tylko. Sam miałem takie 1More H1707 Triple Driver Over-Ear, jak sama nazwa wskazuje z 3 przetwornikami na kanał. I wiesz co? Wcale nie brzmiały inaczej niż jednoprzetwornikowe.

Dla mnie, pomimo niewątpliwych zalet kolumn np. we wspomnianych warunkach kina domowego, to przy słuchawkach nadal po prostu inne doświadczenie. Nie pokusiłbym się, by pozycjonować je obiektywnie wyżej bez względu na zastosowania, potrzeby, warunki i preferencje.
 
Teraz to producenci markowych słuchawek mają zgryza bo słuchawki chifi od majfrenda za 60 USD grają jak markowe za 200.
Zresztą middle i highendowe chinole robią tez super. Chociażby isn h40
 
Tak, mam Superluxy HD681 kupione 8 lat temu i jak ostatnio sobie o nich przypomniałem i założyłem, to byłem w szoku, jak przyzwoicie brzmią słuchawki, które kosztowały ~70zł. Oczywiście jakość wykonania, kiczowaty wygląd, trzeszczący tani plastik, wszystko na miejscu ale sam dźwięk za tę cenę zaskakująco dobry.
 
są utwory z dużą ilością detali, które jedynie słuchawki wychwycą.
@ozzy1979, w temacie detali, jak nadal masz Pioneery SE-A1000 albo inne słuchawki, przesłuchaj sobie poniższy utwór najpierw na kolumnach, a potem na słuchawkach. Wystarczą przeciętne, które jakkolwiek rysują scenę/holografię.

 
Były amplitunery Radmor, Philips, Marantz, Denon, a jest wzmacniacz smsl sa300 :))
Do niego podłączony Infiniti alpha40 które na poprzednim wzmacniaczy grały tak sobie,a teraz na tym maleństwie wymiatają. Świetny zestaw się do niewielkich pomieszczeń ( u mnie odległość od zestawów głośnikowych to ok 3m.
 
O następujący sprzęt powiększyło mi się ostatnio hobby.

20230927_160912.jpg

HiFiMan Edition XS. Rewelacja, to jest mój endgame, dalej słuchawek otwartych nie szukam, wymieniłem tylko oryginalny kabel na zbalansowany. Wszystkoumiejące planary. Przestrzeń, głębia i scena. Bas może zawstydzić niejedną konstrukcją zamkniętą. Efektowne, mięsiste, dość jasne granie, ale nie efekciarskie, bardzo poprawne technicznie. Dyskusyjny komfort, bo są ogromne, stosunkowo ciężkie i mają bardzo słaby ścisk, przez co ciężar głównie spoczywa na pałąku, co może przy dłuższym odsłuchu tworzyć tzw. hot spoty.

1695825996608.png

DAC/wzmacniacz FiiO K7, który zastąpił AIMa SC808. Dużo mocy, szczególnie po balansie, nasycone brzmienie.

20230927_153954.jpg
Piękności w drewnie z lewej to Sivga Robin. Nie podeszły mi. Jak dostaną prądu, to robi się bardzo basowo, ilość nad jakość. Z telefonu trochę lepiej. Miała być przestrzeń i scena i w sumie jest, ale nie ma za bardzo głębi i poukładania scenicznego. Trochę niedomagają technicznie. Klasa lub dwie poniżej moich ukochanych Beyerów DT150.
Po prawej to Ultrasone Sygnature Pure. Misiowate granie, które mnie raczej nie podchodzi, a FiiO chyba też dorzuca ciutkę od siebie. Takie ciepłe, gładkie i miękkie plumkanie dla basolubów. Z fajną przestrzenią (jak na zamknięte), mocnym dołem, który tam często wychodzi na pierwszy plan. Nie moja bajka. Żegnamy się z nimi jak i z Robinami.
Maleństwa na dole to KZ ZAX, chińskie Hi-Fi, czyli tzw. chi-fi ;) Nigdy nie miałem do czynienia z niczym dousznym droższym niż 20zł i traktowałem to jako zaspokojenie ciekawości bardziej niż realna konkurencja dla pełnowymiarowych "dużych chłopców". No i myliłem się
;)


Te małe chińczyki dla mnie grają lepiej niż specyficzne, lekko niedomagające technicznie Robiny oraz niemiłosiernie ciepłe i basowe Ultrasone. (Dt150 to klasa wyżej). Spodziewałem się ostrej Vki, przebasowionego, płaskiego dźwięku, a dostałem efektowne, soczyste granie, całkiem fajną i dobrze poukładaną scenę (znam pełnowymiarowe zamknięte słuchawki z mniejszą). Strojenie bardzo mi odpowiada, za pomocą EQ zmniejszyłem jedynie ciut niskie tony (na FiiO K7 dostają prądu i kopa, na telefonie jest OK). I chyba będą wymagały lekkiego ujarzmienia sybilantów. Bardzo łatwe do napędzenia, już na telefonie grają bardzo dobrze, a K7 dodatkowo dodaje im przestrzeni i układa scenę oraz lepiej kontroluje bas, mimo że jest go dla mnie ciut za dużo.
 
W domu jakiś stary DENON jeszcze z Dolby ProLogic, Kolumny B&W i Paradigm. Jeszcze starszy Technics (taki 4 elementowy , z kolumienkami 2drożnymi poszedł do garażu.
 
Jeżeli ktoś używa serwisów streamingowych do muzyki (ja dopiero się zacząłem nimi bawić) to jest fajna promka na Tidala HI-FI na rok dla użytkowników sieci Plus. Myk jest taki, że nie trzeba być abonentem, by skorzystać - wystarczy starter na kartę za 5 zł, dzisiaj sobie to w ten sposób ogarnąłem. Plan HI-FI to jakość bezstratna, dodatkowo jest sposób, już na forum opisywany, by ściągać z Tidala muzykę w formacie .flac.

Więcej info w poniższym linku.

Co do samego Tidala, to jestem zadowolony. Porównuję właśnie ze Spotify i Deezerem, wszystkie w subskrypcji premium. Spotify ma ponoć największą bazę utworów/wykonawców (nie ma aż takiego znaczenia o ile nie słucha się absolutnej niszy), dopracowane aplikacje na telefon i Windowsa oraz fajne algorytmy podsuwania muzyki/dziennych miksów, ale brak jakości bezstratnej nawet w wersji płatnej to dla mnie eliminacja. I to niestety słychać. O ile ktoś nie ma na to wyrąbane, albo słucha z gorszego sprzętu, albo potrzebuje muzyki jedynie do brzdękania gdzieś w tle, to ma to znaczenie.
O jakości dźwięku Tidala już wspomniałem, jego algorytmy odkrywania muzyki są bardzo dobre, już w dwa tygodnie poznałem sporo świetnej muzy pode mnie, o której nie miałem pojęcia - i to bez zbyt dużej historii aktywności wcześniej.
Deezer to podobnie jak Tidal jakość bezstratna. Porównywałem a/b i nie byłem w stanie wyłapać różnic, czyli żadna z aplikacji dźwięku raczej nie koloruje, ewentualne różnice mogą co najwyżej brać się z różnych masterów, ale to na poziomie poszczególnych utworów, a nie globalnym. Deezer ma mieć super zaawansowany sterowany AI system odkrywania muzyki, który nazwali Flow. Ma się stale uczyć naszej aktywności i podsuwać coraz to bardziej trafną muzykę. Brzmi super, ale po paru dniach testów jak na razie jest bez szału. A miał łatwiej niż Tidal, bo nakarmiłem go na dzień dobry konkretnymi polubieniami. Ale może potrzebuje więcej czasu. Apki najgorsze z powyższych, szczególnie na telefon. Ale bez tragedii, używalna, choć mniej intuicyjna i funkcjonalna.

A propos słuchania z telefonu, zakupiłem sobie o taki mobilny dac USBC-C ze wzmacniaczem, Creative Sound Blaster X1.
20231014_195326.jpg


Była promka 340zł -> 189 na oficjalnej stronie Creative z darmową dostawą. W tej cenie super. To maleństwo napędza ponoć słuchawki do 600ohm, chociaż wolę nie myśleć jak ciśnie wtedy po baterii telefonu. Oczywiście podłączone do laptopa nie ma takich problemów. Nie jestem fanem Creative, bo kojarzy mi się z marketową lub "konsumencką" jakością dźwięku, czyli ma dudnić, ale tutaj naprawdę nie ma czego się przyczepić. Gra czysto, neutralnie, gładko, może z leciutkim ciepełkiem. Porównywałem bezpośrednio z donglem od Apple i była deklasacja, Apple zbyt mocno koloruje dźwięk swoim basowym kocem. Ogólnie X1 to fajna propozycja, gdy nie mamy jacka w telefonie, lub gdy chcemy napędzić bardziej wymagający sprzęt z telefonu lub laptopa.
 
U mnie w temacie toru audio zaczyna się robić poważnie. Ostatnie parę dni porównywałem i testowałem poniższe klocki.

Od góry FiiO K7, którego już miałem.
Earmen ST-AMP.
HIFIMAN EF400.
20240125_125345.jpg


Wszystkie 3 to wzmacniacze słuchawkowe z DACami/konwerterami cyfrowo-analogowymi, czyli All-in-One. Maluch (porównując z pozostałymi) z góry poszedł na sprzedaż, dzielnie dawał radę i jest świetnym sprzętem w swojej cenie, ale jednak to już nie półka większych chłopców z dołu.

W pełni zbalansowane ST-AMPa i EF400 szczególnie ten drugi powstały z myślą o wielkoprzetwornikowych słuchawkach planarnych potrzebujących małych elektrowni. Oferuje 4W na kanał przy 32Ohm. Dla porównania, duże i dość wymagające kolumny głośnikowe potrzebują realnie nie więcej niż paręnaście watów mocy wyjściowej wzmacniacza. Tak, producenci chwalą się setkami watów - ale to marketing i magia liczb. Inny temat.

Eearmen ST-AMP to granie jak ze starej szkoły, średnica z pazurem i organiczną chropowatością z czasów, gdy królował rock i rozgaszczał się metal. Bardzo dobre techniczne, właściwie ciężko coś zarzucić, nic nie robi specjalnie źle, wszystko robi przynajmniej dobrze.
HIFIMAN EF400 to monumentalne, przestrzenne granie z wielką sceną i wycofaną, zaokrągloną średnicą. Docelowo stworzone do wspomnianych planarów tego producenta. Przetwornik R2R pozwala na dwa tryby - oversampling i no oversampling (OS/NOS). R2R to obecnie rzadkość, starszy rodzaj przetwornika, który powoli jest wypierany przez typ Delta Sigma. Natomiast wielu twierdzi, że lata 80 i przetworniki R2R to były złote czasy sprzętu audio. I dla takich jest właśnie ten sprzęt w trybie NOS :) Ogólnie ma to coś, taka trochę Alfa przy VW. VW nie można nic zarzucić, ale to ostatecznie to Alfa jest jakaś i daje większą przyjemność a jazdy, nawet jeżeli w czymś nie domaga i ma swoje bolączki.

Z początku kupowałem je z myślą o zostawieniu sobie jednego z nich. I już zdecydowałem się na EF400, ale z ciekawości podłączyłem je w zbalansowane kombo - EF400 jako DAC i ST-AMP w trybie wzmacniacza. No i wow, nie wiem jak to się zadziało, ale to połączenie wszystkich zalet obu klocków właściwie bez kompromisów. Nie dam rady się żadnego pozbyć :/

Ale przy okazji doszło do mnie, że jeżeli chodzi o tor, to właśnie złożyłem swój end game. Co oznacza koniec pewnego etapu :rolleyes: Teraz zostaje już tylko (albo aż) poznawanie słuchawek.
 
Też preferuję słuchawki. Obecne DAC to maleństwa od Audioquest, słuchawki, zależnie czy mam czas dla siebie i na muzykę (B&W P9), czy niekoniecznie albo jestem w pracy (Bose QC35).
Z większego sprzętu to mam od ~10 lat swój ulubiony setup który, odkąd się dzieciaki pojawiły, stoi w pudełku w schowku, więc nie ma o czym pisać. We wzmaczniaczu mam bardzo dobry DAC (Peachtree Audio Nova125), ale nie będę samego wzmaczniacza sobie stawiać, więc na ten moment Ważki muszą starczyć.
 
Last edited:
Odnośnie słuchawek, to z czysty, sumieniem mogę polecić ANKER SoundCore LIFE Q35

Wracając do tematu wątka, to:

 
Fajny wywiad. Bardzo trafna uwaga, że w normalnym świecie dźwięki dochodzą do nas z różnych stron, z różnych odległości, w tym poprzez przewodnictwo kostne, czyli absorbujemy dźwięk właściwie całym ciałem. Słuchawki zamykają go w maleńkiej przestrzeni, realizując przekaz w zupełnie innych warunkach. I cała sztuka polega na tym, by za pomocą odpowiedniej technologii i projektowi ten dźwięk brzmiał naturalnie, tak, jak nasz mózg go zna.

Natomiast jak dla mnie na koniec nie ma żadnego znaczenia, że wiem, że to są technologiczne sztuczki, psychoakustyka, a momentami wręcz iluzja dźwięku (szczególnie efekty binauralne, odczuwanie sceny, rozmieszczenia instrumentów, źródeł pozornych itp), skoro efekt końcowy jest realistyczny i tak naturalny, że mózg jest zadowolony.

Fajnie też, że poruszony został temat pomiarów. Ledwie 2 dni temu słuchałem rozkminy jednego z recenzentów audio, akurat w kontekście wzmacniaczy/DACów. Świat krytyków audio dzieli się trochę na dwa obozy - tych, co uważają, że cały dźwięk i wszystko, co słyszymy jest w pomiarach, bo to czysta fizyka. I na tych, którzy twierdzą, że sprawa jest bardziej skomplikowana, suche wykresy nie oddają wszystkiego, nasz narząd słuchu jest mocno złożony, a odbiór dźwięku jest subiektywny z bardzo wielu względów. W każdym razie zastanawiał się, dlaczego niektóre sprzęty, które w syntetycznych pomiarach wypadają rewelacyjnie, w prawdziwym odsłuchu nie urywają wcale tyłka i odwrotnie. Zwrócił uwagę, że zwykle polega to na tym, że testy pokazują jak "czysta" jest sinusoida pojedynczych fal dźwiękowych, ale nie są w stanie ogarnąć całej grupy dźwięków występujących jednocześnie jako... muzyka :) Są wręcz firmy, które swój model biznesowy opierają na tym, by ich produkty pięknie wypadały na wykresach (zwykle chińskie marki jak Topping), bo automatycznie zgarną pochwały grupy "od pomiarów". Natomiast inne sprzęty, które w testach nie wypadają tak idealnie, to podczas słuchania muzyki często zabrzmią lepiej.
 
Ale przy okazji doszło do mnie, że jeżeli chodzi o tor, to właśnie złożyłem swój end game. Co oznacza koniec pewnego etapu :rolleyes:
Nie minął miesiąc i muszę odszczekać. W zeszłym tygodniu byłem na odsłuchach u znajomego, większy zapaleniec audio niż ja. I zrozumiałem jedno - fajne mam te klocki, ale sufit jest wyższy niż sądziłem... A w planach mam bardzo wymagające prądowo/napędzeniowo słuchawki, które potrzebują trochę elektroniki, by rozwinąć skrzydła, inaczej bez sensu w ogóle je kupować. To, że głośno grają, to nie wszystko.

No i od wczoraj jestem posiadaczem tej oto cegły.
20240222_172002-min.jpg


Aune S17 Pro, flagowy wzmacniacz (i tylko wzmacniacz) producenta. Klasa A.

I teraz tak... W audiohobby przez ostatnie pół roku przerobiłem dużo różnych sprzętów. Stałem się trochę zakupoholikiem, kupowałem, zwracałem, wymieniałem, sprzedawałem... Z tego miejsca pozdrawiam moją żonę, która jest aniołem. (ma wykształcenie muzyczne, myślę, że gdzieś w środku to rozumie :D)

Do rzeczy - nie pamiętam, kiedy byłem tak "zajarany" jak teraz! To, co ten wzmak wyczynia ze słuchawkami takimi jak planarne Edition XS, Moondrop Venus, GoldPlanar GL2000 to jakaś miazga. Znam Edition XS i ich dźwięk jak własną kieszeń, słuchałem ich na przeróżnych sprzętach, swoich i nie tylko. Te słuchawki są ze mną prawie od początku mojej audio choroby. To, co S17 Pro potrafi wyciągnąć z ich neutralnej/jasnawej sygnatury powoduje u mnie opad szczęki w niektórych utworach. Dodaje kopa, powera, one potrafią aż zawibrować! Rozciąga i wypełnia scenę. Gitary, zarówno ciężkie łojenie, jak i delikatne plumkanie brzmią świetnie. Muzyka filmowa, klasyczna, ściana dźwięku, monumentalny przekaz. Uzależniające.

Ten skurczysyn potrafi dać 12W na kanał przy 16 Ohm po balansie, jako pre-amp z palcem w nosie napędzi pełnowymiarowe kolumny głośnikowe/monitory. Słuchawki na nim dosłownie furczą, nawet te najbardziej wymagające jak wyższe serie HIFIMANa.

S17 Pro to jest tylko wzmak, więc działa u mnie w stacku z HIFIMAN EF400 w trybie DAC i bez oversamplingu (tryb NOS) czyli magia kultowego prawdziwego przetwornika R2R. Kombo idealne. Nie jest to tania zabawa (chociaż znam takich co wydają więcej na kable), ale teraz już z całym, przekonaniem mogę powiedzieć: nic więcej nie potrzebuję w kwestii toru. Musiałbym już wydać 5-10 tysięcy za sam wzmacniacz, by usłyszeć "jakąś" poprawę, czego nie zrobię. Może kiedyś skuszę się na test innego DACa w miejsce EF400, ale to na pewno nie szybko. Teraz zostają tylko słuchawki :)

Tylko grzeje się skubany, nawet jak na klasę A. Producent wyposażył go w czujnik i pogląd temperatury na wyświetlaczu. Ale podniosłem go na klockach lego na próbę i podłożyłem pod niego wentylator USB z pilocikiem na kablu, by go co godzinkę-dwie schłodzić. Bez tego na gorszej jakości okablowaniu może dobić do 70 stopni po dłuższym czasie i przeskoczyć z trybu 100mA na 50mA - wbudowane zabezpieczenie termalne.
 
A schodząc na ziemię co powiesz o słuchawkach Pioneer HDJ-CUE1BT? Z jednej strony nie jest to nic nadzwyczajnego, ale z drugiej zawsze to lepsze rozwiazanie niz słuchawki douszne.
 
Oj douszne akurat potrafią być za*ebiste, sam mam ciekawe IEMy, które zjadłyby wiele dużo droższych pełnowymiarowych konstrukcji zamkniętych - KZ ZAX. Znam ludzi, którzy idą tylko w douszny high-end za parę/paręnaście tysięcy.

Co do tego Pioneera, to nie miałem z nimi żadnej styczności, także niestety nie wiem. Marketingowo pozycjonowane są jako słuchawki dla DJa i wygląda to na dość typowe konsumenckie strojenie, czyli przede wszystkim basik, idę o zakład, że niezbyt zwarty. Ciepła wycofana średnica i pewnie trochę schowana góra. Może się podobać i patrząc po średniej na Ceneo to tak jest :)
 
20240308_125900.jpg


Hifiman Arya Stealth, zakupione tydzień temu. Najlepsze, co słyszałem do tej pory, a słyszałem już słuchawki za paręnaście tysięcy (Crosszone CZ-1). Z resztą Arye na premierę chodziły w okolicy 8ki, ale potem Hifiman wypuścił parę modeli w podobnej cenie jeden po drugim i spadło. Taka polityka cenowa. Sprzedałem moje ukochane Edition XS, bo już nie miały sensu.

Porównywałem je z Anandami Nano, które wypożyczyłem oraz ślicznymi Meze 109 Pro sąsiada. Dźwiękowo bez podejścia, nie ten poziom.

Anandy srebrne. Meze w drewnie. Piękne, ale nie warte ceny.
20240308_125257.jpg
IMG-20240301-WA0001.jpeg


Mała ciekawostka. Byli u nas niedawno znajomi. On żaden fanatyk audio, ale ogólnie trochę w technikaliach siedzi mając firmę, która ogarnia kwestię wizualną i fotograficzną różnych eventów. Najlepsze co miał to mobilne Sony z ANC, BT, dźwiękowo bez szału. Sony WH-1000XM3.

Tak czy siak temat zszedł na audio. Gość stwierdził, że nie słyszy binauralnych nagrań, że nie ma dla niego różnicy względem studyjnych lub tym bardziej koncertowych. Akurat traf chciał, że dzień wcześniej Tidal mi podpowiedział playlistę samych utworów nagranych binauralnie. Zaprosiłem go na odsłuch. Najpierw w ruch poszły Edition XS jako te gorsze (chociaż też bardzo dobre), potem Arye. Już po pierwszym utworze na Edition XS się wycofywał. A po usłyszeniu jaką robotę robią technikalia Arii sparowanej ze wzmakiem Aune S17 Pro podłączonym do HIFIMANa EF400 jako DACa w trybie R2R NOS już nie chciał wstać :D Siedział i przesłuchiwał swoje szlagiery.

Skończyło się tak, że na spontanie wyszedł z Edition XS i ST-AMPem, którym nie zdążyłem nawet zrobić zdjęć pod sprzedaż. Także zaraziłem niewinną osobę hobby
;)


Druga ciekawostka. Wcześniej zaprosiłem do odsłuchów moją szanowną małżonkę. Też nie siedzi w sprzęcie, natomiast jest muzykiem z wykształcenia, słuch ma lepszy niż ja. Zasiadła do odsłuchów i porównań Arii, Anandy i Edition XS bez żadnego przygotowania, nie wiedząc nic o żadnej z par (w tym cen
:D
). Po chwil wskazała Arie jako najlepsze z całej trójki i swoimi słowami wymieniła wszystkie moje obserwacje na ich temat, które pokrywają się z profesjonalnymi recenzjami. Szacun.
 
Back
Top