Pady wełniane są najbardziej agresywne, próba finishowego polatania się kiepsko skończy.
Spoko loko, nie jestem typem ryzykanta, najpierw jak już to zjadę lakier na dwóch darmowych elementach od sąsiada, zanim dotknę właściwego lakieru.
Na finish czy tak jak ja użyłem ostatnio do nałożenia cleanera przed woskiem to gąbkowy pad finishowy.
Nie wiem, ja mam inną kolejność, mycie (wiosną z dekontaminacją) - IPA - cleaner - IPA - glaze - i dopiero dwa woski z przerwą 12h.
Ja na stare lata kupiłem sobie DA z padami finishowymi właśnie do nakładania cleanerów przed woskiem
Sąsiad podobnie, powiedział że nie ma siły już ręcznie i dlatego ma maszynkę. Czyli to by szło w parze z wiekiem i zmęczeniem. Zrozumiałem go tak jakby miał nadal siły, to by jechał ręcznie, a skoro sił brak to mus na maszynkę wskoczyć.
mniej łapy bolą niż po tarciu ręcznym aplikatorem. I mniej czasu zajmuje.
Mnie ręce nie bolą, tylko pot mnie zalewa, nawet ostatnio jak w garażu miałem 10C, ale jak po tym się świetnie wosk kładzie. Cleaner mam taki, że od razu mogę wycierać i nie robi się suchy. No ale już glaze, czy woski to muszę co partia poczekać. Pewnych spraw się nie przeskoczy. Ogólnie cała operacja jednego to może 1h, cleaner krócej i przyjemniej bo nie czekam i nie schnie.
Mikro ryskami się nie przejmuję, latanie z latarką i szukanie każdej uważam za przerost formy nad treścią.
Jak docieram, to z latarką i widzę sporo więcej niż na zewnątrz, a foty nawet tu po polerce maszyną to lusterko. Dlatego myślałem o maszynie kontra te mikro rysy, które wyglądają jak nitki pajęczyny, oraz same pajęczyny w bezbarwnym. Ale odpuszczę sobie, bo faktycznie lakiery nie są mega grube. Co innego na początku jak lakier zaniedbany, a co innego jak już zadbany i teraz miał bym tam poszaleć maszynką. Ale nauki dla siebie nie wykluczam.
@SmartCheetah czasem lepiej żeby poprzednicy nie dbali, bo jak za bardzo dbali to efektu nie będzie i lakier się kończy. Nie wiem, może ktoś przesadzał ileś razy, albo ten typ tak ma.
Ja po swoich błędach z praktyki własnej, stosuję trzy zasady, by nie dokładać kolejnych mikro rys:
1. Auto musi być umyte wow, tak by jakieś syfy nie wtargnęły na powierzchnię istotną.
2. Po praniu, lepsze fibry oglądam. Powód jest prosty, wczepiają się czasem jakieś twarde cosie, czy owadzie nogi itp.
3. Nie używam fibry jednej na całej wysokości auta. Czyli im niżej, tym gorsza fibra i tylko tam. Chodzi o np. spoilery boczne na dole, plastikowe zakola od zewnątrz, no i zderzaki na dole, od jakiejś połowy wysokości.
wszędzie stosują lakiery ekologiczne rysujące się od samego patrzenia.
Na Juke widzę nawet taki film jak na winylu, od samych przesuniętych palcy po lakierze. Tylko przy woskach, może to nie dotyczy bezbarwnego, a właśnie tak widać w warstwie wosku. Tego nie wiem, ale tym razem sprawdziłem dane takie miejsca, większość znika, ale są i takie które nawet po komplecie operacji dalej widać w dobrym świetle. Być może zależy to od siły wykonania.
Ojciec miał kiedyś malinowy kolor Audi 80 i rozwalił, tam było widać ocynk i dokładnie można było policzyć warstwy w całej grubości lakieru. Pomijam grubość blach w tamtym czasie, a teraz.