Dobry miod nie jest zły. Ale ja apisowskich nie trawię, używają importowanych miodów i to spoza UE wiec spora szansa że i chińskie badziewie się trafi. Staram się zaopatrywać u polskich producentów regionalnych.
Ja robię trójniaki. Jeden ma około 3 lata a kolejne mają około 1.5 roku. Teraz modne na weselach wiejskie - regionalne stoły. Wiec robię swojski napitek dla synów. Znów za wino swojej produkcji zdobywam żarcie dla psiaka. Wino z wiśni, aronii jest naprawdę smaczne
Ja równolegle z piernikiem nastawiam w styczniu półtoraka niesyconego. Jeden i drugi jest akurat na Boże Narodzenie gotowy Ale tak to pijam kupne, za dużo balonów z nalewkami, te z miodem by mi się już nie mieściły
Zaopatruje się rok w rok (w tym nie, mam braki ) na festiwalu w Grucznie, wiec ciężko mi powiedzieć. Jak kupuję przez internet, to zazwyczaj z manufaktury Miody Polskie i z Miodów Naturalnych, mają świetnego maliniaka.
@wuwok 57 cebul, nie najgorzej no nie wytrzymam raczej i zakosztuję przed weekendem choć jeden kieliszeczek przez miody pitne i portery chyba wpadnę w nałóg
@jerseyAdmin niestety w ostatnim okresie coraz więcej Polaków sięga do alkoholu. Na razie nikt o tym problemie nie mówi za głośno, ale w przyszłym roku mogą być dobrze widoczne tego efekty
Jak się ludzi zamknie w domach i nie da szansy na rozrywki, to co się dziwić. Ja mam wrażenie że dla odmiany piję coraz mniej, ale to chyba dlatego że w ramach odpoczynku od monitora zazwyczaj wieczór spędzam za kółkiem. Przed epidemią łaziło się gdzieś, choćby po muzeach czy herbaciarniach (jestem uzależniony od czarnej herbaty ) to i częściej trafiła się okazja do wypicia wina, piwa czy wódki do jakiejś potrawy. A teraz bieda. Ostatnio coś mocniejszego to było chyba sake na obiedzie w krakowskim muzeum Manggha w wakacje
@jerseyAdmin coś w tym jest, ogólnie trochę mi przykro, że w Polsce jest taki zwyczaj i tradycja, że trzeba dużo pić. Od najmłodszych lat dzieci widzą, że trzeba przecież łyknąć na zdrowie i potem naśladują. Wśród studentów jest takie przeświadczenie, że jak ktoś dużo pije na imprezie to jest kozak, a moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie: kozak to ten co potrafi się dobrze bawić pijąc mało albo nawet wcale. Na szczęście mi to zamknięcie, aż tak bardzo nie przeszkadza, bo mam dużo pasji i zainteresowań, w których mogę się realizować w domu. Jak na ironię bardziej mi przeszkadza, że dzień jest tak krótki, ale jak już się nauczyłem brać do roboty w nocy to nie jest to, aż tak uciążliwe. Sam nie wiele piję, ale ostatnio miałem okazję spróbować wina, które już dość dawno dostałem od przyjaciela.
The Rude Mechanicals Frizzante, mogę polecić, idealnie trafiło w mój gust
Kultura picia w Polsce przez długi czas była bardzo wysoka. Mimo, że za kołnierz się nie wylewało. Ale też kuchnia była inna, inaczej się też piło, bardziej na zachodnią modę gdzie trunek towarzyszy jedzeniu. Niestety, obecna kultura picia przyszła razem z ruskimi sołdatami i zabiła przedwojenne obyczaje. Nawet w literaturze opoje w rodzaju Zagłoby piły "z kulturą", w Potopie jak Skrzetuska przychodzi do ogrodu gdzie Zagłoba odpoczywa i pyta się co ten wypije to acan odpowiada że "na obiad była świnina, to miód będzie grzeczny". Pamiętam też wspomnienia Meissnera który opisywał imprezy pilotów międzywojennych jak to wódki (przez co rozumieć trzeba nalewki i nastojki wszelkiego rodzaju) pito pod majonezy czy mięsiwo.
@Thorsten - taki sobie, da się wypić, ale szału nie robi. Goryczkowy mocno i dość wodnisty w smaku.
This site uses cookies to help personalise content, tailor your experience and to keep you logged in if you register.
By continuing to use this site, you are consenting to our use of cookies.