Ja to ujmę tak. Generalnie czytając i słuchając wywody różnych mechaników, czy ludzi, którzy uważają się za mądrzejszych od telewizora, będących generalnie mistrzami świata we wszystkim, o tym jaki to Castrol jest beznadziejny, jak to niszczy silniki, jaki to zostawia syf etc. etc. temat zostawia trochę niesmak. Ale prosty przykład. Mam w domu Fabię 1.4 16V, od nowości jeżdżącą na Magnatecu, aktualnie ma 180.000km przebiegu, głównie miejskiego i pomimo tego, że jest niesamowicie zaniedbanym samochodem...jeździ. Mam Mondeo MK4 2.0 TDCi, od nowości jeździ na Formule F, czyli bądź co bądź...Magnatecu, z resztą wczoraj nawet zalałem do niego Magnateca 5W30 A5...220.000km na budziku, silnik nie wybuchł, nadal ma się dobrze, mało, zdejmowana była pokrywa zaworów bo ciut pociła się uszczelka, ani grama syfu, czy innego nagaru, silnik wygląda jakby ktoś go 5 min wcześniej wymył.
Pójdźmy w inną stronę, w poprzednim motocyklu - Yamaha FZS 600 - stosowałem przez chilę Fuchsa, później Castrola, na którym motocykl zrobił 50.000km, w tym trasy na Bałkany. Kurde...no nie wybuchł.
Obecnie mam strasznie olejosceptycznego Triumpha 1050, W tamtym tygodniu zamykałem posezonowy serwis, do silnika po raz kolejny wleciał Power1 15W50 bo po prostu silnik najlepiej na nim pracuje, na równi z Shellem Advance Ultra 15W50, żeby nie było, ostatnie pół sezonu, na próbę był zalany Silkolene Pro4, który...w trasie po prostu się kończył, nie wytrzymywał temperaturowo i po 200km w naszych Polskich górach, po prostu skrzynia biegów zaczynała pracować jak jej się podobało, nigdy nie miałem czegoś takiego, ani na Castrolu, ani na Shellu, które cenowo wychodziły mnie praktycznie 1/3 taniej.
Jaka jest magia w tym wszystkim? Poskracałem interwały o połowę, bo po prostu dużo jeżdżę stosunkowo krótkich odcinków, dłuższe wypady mam 3-4 razy w miesiącu, a takie super trasy, latem 4-5 wyjazdów po 500-2000 km.
Ja uważam, że Castrol produkuje bardzo dobre oleje, obecnie nawet w przystępnej cenie, a smród jaki się za nim ciągnie, to wynik serwisów LL i stosowania olei "z beczki po castrolu" w warsztatach olejowych 20 lat temu, w których mogło być dosłownie wszystko, ale sprzedawane jako Castrol.
A co do szkodzenia silnikowi. Tak szczerze, o ile dłużej pojeździ silnik, do którego ktoś leje np. Millersa za 200zł, w porównaniu do tego, do którego ktoś leje Castrola za 130zł? Albo inaczej, co jest lepsze dla silnika, Millers za 2 stówy zmieniany co 15-20.000km, czy np. Orlen za 100zł zmieniany co max 10.000km? Moim zdaniem to jeden wuj, bo zanim silnikowi stanie się coś z powodu oleju, to samochód będzie już drugi raz przetopiony na żyletki
A i właśnie, całkiem niedawno sprzedałem Astrę Coupe 2.0T, zrobioną na 280KM, jeździła na Edge 5W30, w tym wypady na trackdaye, ościennych krajów też trochę zwiedziła. Kurde, no nie wiem, jakiej opinii bym nie czytał, jakoś nie mogę się zrazić do tych znienawidzonych produktów na "C". A czytają to forum, tylko bardziej się przekonałem, że biorąc je z pewnego źródła, mam w silniku po prostu dobry olej, nie topowy, czego by to nie oznaczało, ale po prostu dobry.