Witam serdecznie,
czy ktoś prowadził jakieś testy odnośnie tego jak lepkość oleju wpływa na rozgrzewanie jednostki?
Czy niesie to za sobą jakieś wymierne korzyści np. Zmiana z lepkości 13.5-14.5 na 11.5/12.5(oczywiście gdy instrukcja pozwala)
Pozdrawiam
Chyba pk to jest te forum aby wyjasniac takie tematy. Na moje bolka oko rzadszy powinien wciagnac wiecej temperatury z metalu wiec on powinien sie szhbciej nagrzax
U siebie w 2.5 V6 miałem na początku 10W60 z lepkością 23.5, przeszedłem na 5W50 z lepkością 19.0 według kart produktów producentów (wartości dla 100 stopni) różnicy nie widziałem żadnej w grzaniu, może minimalnie łatwiej się grzeje na lżejszym oleju ale i tak jest to poziom ok. 7-10 km przy aktualnych temperaturach zarówno dla 10W60 był jak i dla 5W50 jest.
Dużo większy wpływ ma to jak obchodzę się z obrotami na zimnym silniku, jeżeli zmieniam przy 2-2.5 tyś obr bieg to zauważalnie dłużej auto łapie temperaturę pracy, przy zmianie na poziomie 3-3.5 tyś obr grzeje się sprawniej.
To co napisałem to dość ogólnikowe pojęcie wiadomo że drugi czy trzeci zakręt po odpaleniu jak to określam nie podnoszę obrotów za wysoko parę razy łącznie się zdarzyło że była potrzeba szybciej przyspieszać to trochę się za wcześnie podnosiło obroty do ok. 4 tysięcy, ale zazwyczaj po przejechaniu ok. 3-4 km wychodzi mi że zaczynam przełączać biegi przy ok 3 tyś obr, a wbrew pozorom jakoś aż tak wolno olej też się nie grzeje, chociaż zegarka temperatury jeszcze nie posiadam, ale już coraz częściej myślę jak go upchnąć
Panowie, mi kiedyś taka fajna Blondzia, która lubi szybkie fury, powiedziała, że ten olej przecież musi się kiedyś nagrzać.
Jak będziesz jeździł delikatnie, to zawsze będzie zimny.
Swój wywód skończyła - "nie bądź babą"...
I faktycznie myślę sobie, że miała/ma rację!
Nie ma co się tak nad tymi silnikami rozczulać, bo one są dla nas, a nie na odwrót.
Więc zdrowy rozsądek jest wskazany i przeginanie w żadną stronę niezdrowe.
Jak olej ma temp. poniżej 50 stopni to bym operował raczej do max 3 tys. a na bardzo zimnym max 2,5 tys. Takie cackanie się może być upierdliwe ale dla sinika (a szczególnie turbiny) to naprawdę bardzo istotne.
PS. Znajomy ostatnio skończył na lawecie jak dał za mocno w palnik na nierozgrzanym silniku w ponad 700 konnym sedanie. Na szczęście nie jego auto i nie wiadomo co się stało dokładnie.
Panowie, mi kiedyś taka fajna Blondzia, która lubi szybkie fury, powiedziała, że ten olej przecież musi się kiedyś nagrzać.
Jak będziesz jeździł delikatnie, to zawsze będzie zimny.
Swój wywód skończyła - "nie bądź babą"...
I faktycznie myślę sobie, że miała/ma rację!
Nie ma co się tak nad tymi silnikami rozczulać, bo one są dla nas, a nie na odwrót.
Więc zdrowy rozsądek jest wskazany i przeginanie w żadną stronę niezdrowe.
Jak miałem BMW z silnikiem R6 n/a, to nauczyłem się zwracać na to uwagę, by stopniowo zwiększać obciążenie i obroty na zimnym silniku. Jako, że rano do pracy wyjeżdżam bez stania w korkach, najpierw robię 2 km po osiedlowych drogach zawożąc dziecko do szkoły (obroty max 2 krpm), później jadę 2 km drogą dwupasmową poza obszarem zabudowanym z ograniczeniem do 70 i wtedy dogrzewam silnik (obroty max 2,5 krpm), następnie wjeżdżam na ekspresówkę i pierwsze kilometry na niej nie przekraczam 3 krpm. Jak olej ma minimum 70, płyn dochodzi już do 100, to zaczynam jechać bez rozczulania. Teraz mam silnik R4, ale już z turbo i stosuję podobną zasadę, tyle że jest to dużo łatwiejsze, bo silnik mi mocno ciągnie od 1300 rpm. W zasadzie zanim się zagrzeje, tylko muskam pedał gazu.
Dopóki mój się nie nagrzeje, to stosuje się do wskazań ekoniańki, TGDI to jednak dobra rzecz bo ciągnie od dołu lepiej niż niejeden diesel Ale jak potrzebuję dynamicznie włączyć się do ruchu to też się nie czaję jak ten głupi tylko but w podłogę i wio. Samochód jest dla mnie, nie ja dla niego. Tyle dobrego, że jaki mróz by nie był po mieście ekojazda starcza, a zanim dojadę do obwodnicy to jest już nagrzany i można piłować do odcinki
Czujnika temperatury oleju nie mam, zresztą nigdy nie miałem. Stosuje starą dobrą zasadę że olej nadaje się do normalnej jazdy w pełnym zakresie obrotów jak płyn chłodniczy osiągnie okolice 90 stopni.
Ja krece na zimnym do 4 tys, ale tak zeby turbo nie ladowalo. Powyzej 60 stopni oleju jest juz do oporu, a czasami nawet wczesniej. Analiza oleju pokazała znikome zużycie.
This site uses cookies to help personalise content, tailor your experience and to keep you logged in if you register.
By continuing to use this site, you are consenting to our use of cookies.