Witam ponownie.
Ostatnio jako nowy członek tej społeczności poprosiłem wielce szanowne grono użytkowników Tego Forum o radę wynikającą z doświadczenia odnośnie zastosowania AR9200 / AR91000. No nie uzyskałem takowej od nikogo, nawet od Szanowanego tu przedstawiciela AR. Może w złym wątku napisałem, zapytałem-wątek AR9100 tam popełniłem pierwszy wpis... A może zbyt szczegółowo pytałem... A może frycowe jako świeżak trzeba odstukać-zostać "olanym"
Może jednak Ktoś będzie tak uprzejmy i się podejmie "polemiki" na moją zagwoztkę odnośnie mojego zastosowania w silnikach VEA.
Teraz, jeśli Koledzy pozwolą podzielę się swoimi doświadczeniami w dotychczasowym ,ale w innych silnikach Volvo zastosowaniem AR9200.
Na Tym forum jestem bardzo młody, co widać po moich zapytaniach postawionych "na gorąco". Po ochłonięciu i doczytaniu wątków istniejących tu, moje doświadczenia z preparatami AR w wielu miejscach pokrywają się, ale i zaczynam mieć swoje wnioski. Również pytania.
Tak, na forum nowy ,ale preparaty AR znam już od dooobrych kilku lat. Zażywałem ich w różnych silnikach. A w związku z tym, że pojazdy eksploatuję zgodnie z ich przeznaczeniem-normalne, ale intensywne (ca70kkm/rok) zgodne ze sztuką, świadome jeśli chodzi o kulturę techniczną długodystansowe użytkowanie wysuwają mi się pewne wnioski.
Im pojazd-silnik młodszy, niejako świeższy-tym samym mniej zużyty- empiryczne doznania są niejako mniejsze, wręcz niezauważalne.
Najlepszym tego dowodem jest ostatni- wydany już do ludzi łosiek-D5 2.4d. W moje ręce trafił z nalotem ledwo 50kkm. Mając doświadczenie z poprzednimi autami tej marki z tym samym motorem-a było ich 5szt- zabrałem się do pakietu startowego. Poszedł minAR9200.
Kilka słów odnośnie mojej eksploatacji samochodu-powtarzalne do bólu trasy-97% A, pozostałe to dobrze przepuszczalne krajówki. Swoje lata na karku i świadomość, że jeszcze troszkę trzeba będzie na tym padole pożyć powodują, że moja jazda nie jest jeszcze emerycka ale już ze sporym dystansem do kozactwa i szaleństwa a tym samym do bólu powtarzalna. Autostrada-odcinek który pokonuję biegnie przez górę. Specyfika tego podjazdu jest ciekawa-mam wrażenie, że każda strona podjazdu jest różna...dosyć wymagająca dla maszyny i człowieka. W każdym razie całkiem niezły poligon, o powtarzalnych warunkach niczym laboratorium.
Przy zastosowaniu preparatu na poziomie 50kkm nalotu silnika nic poza jakby łatwiejszym startem-mniejszym wysiłkiem dla rozrusznika nie zauważyłem. Olej zawsze tej samej marki, zawsze po 15kkm zmieniany. Zastosowałem drugi raz przy kolejnej zmianie oliwy. Podobnie-nic szczególnego. Wróciłem do preparatu na poziomie 150/180kkm dokładnie nie pamiętam, nie istotne-również dwie zmiany i...i nic specjalnego, nic jakby szczególnego nie stwierdzono w żywocie silnika. Zauważyłem jedną jakby cechę preparatu która mnie troszkę zaniepokoiła a która to spowodowała, że odstąpiłem od dalszego stosowania.
Preparat ewidentnie sedymentuje. Jeśli pozostaje w tzw bezruchu ewidentnie sedymentuje-rozwarstwia się. Gdy to odkryłem, zacząłem się temu bardziej przyglądać. Sprawia wrażenie, zachowuje się bez mała jak krew. A na tej ze względów na względy tak się składa, że znam się bardzo dobrze... Pozostawiona-krew w bezruchu natychmiast rozwarstwia się, właśnie sedymentuje-przy pełnej heparynizacji oczywiście. Cecha ta bardzo mnie zastanowiła. Jak to się ma do codziennego stosowania... Zacząłem obserwować w małych opakowaniach szklanych- ewidentnie, bardzo szybko następuje opad, opad cząsteczek wielkości nano na dno. OK, gdy tylko pojawi się ruch natychmiast, szybko następuje na tzw oko jednorodne zmieszanie.
Jak to się ma do stosowania w naszych silnikach? Przecież ruch oleju nie dość ,że nie jest jednorodny to nie wszędzie ten olej wszelkie zakamarki w silniku omywa. A cząsteczki naprawdę bardzo szybko opadają...
Ok, jedziemy dalej. Preparat nie tylko w D5 zalewałem, ale jak wspomniałem w innym moim wpisie również w benzin Volvo wleciał. Tam również swego czasu do wspomagania kier odpowiedna dawka poszła. W benzin-podobnie było z nalotem-pierwsze zastosowanie było na poziomie 80kkm. Bez zauważalnych wtedy efektów.
Powracając do D5-po czasie postanowiłem-pomimo wątpliwości opisanych powyżej- ponownie zalać AR9200-ty razem było już około 270kkm. I zaczęło się...
Preparat zawsze stosowałem zgodnie z zaleceniami aby mocno wymieszać, wlewać do dobrze rozgrzanego silnika i natychmiast po aplikacji jazda, średnio bez gaszenia motoru czyli tym razem około 3h.
Tym razem zaczęło się dziać... Rozruch zauważyłem lżejszy jakby dla startera ponownie. Ale najciekawsze jest to ,że silnik wyraźnie łatwiej wchodził na obroty. Ciszej zaczął pracować. A najlepsze to co Koledzy już wspominali-ovcwiele jakby lżej mu było przyspieszając-czy to na nodze, czy na powrocie do zadanej prędkości na tempomacie. A już najbardziej mnie zadziwiło, że właśnie efekt hamowania silnikiem znacząco się zmniejszył!!!!
Byłem bardzo zdziwiony tymi obserwacjami.
Wróciłem do ponownego zastosowania w benzin. Na co dzień nie śmigam tym autem, ale właśnie ostatnio miałem okazję po swojemu-intensywnie pokonać nim około 9kkm. Sam w sobie zawsze łatwo startował ale teraz, po zastosowaniu AR mam wrażenie że łatwiej mu. Obecnie łosiek ma 210kkm nalotu. Od pierwszego więc tam kiedyś zastosowania minęło już sporo i lat i km. Ale uwaga, co zauważyłem w nim- zaznaczam-auto w pełni technicznie sprawne!!!!!!-zauważyłem po około 1kkm od aplikacji spadek obrotów biegu jałowego!!!! Silnik-5cyl zawsze równo, spokojnie pracował ale teraz ten spadek obrotów jest ewidentny. Mało tego, inaczej startuje-mam tu na myśli jak tylko odpali zawsze na zimnym wchodził na sporo wyższe obroty, przez dłuższy czas je utrzymywał-rozumiem "ssanie" zależne od temp otoczenia a teraz jest to zupełnie inaczej. Szybki start, chwilka dosłownie chwilka podwyższone ale i tak mniej niż wcześniej obroty i spadek do poziomu biegu jałowego, niższego znacząco poziomu.
Ciekawe to wszystko.
Wiem, post bardzo rozwlekły. Ciekaw jestem Waszej opiniiii.
Może teraz, po "ujawnieniu się" ktoś mi podpowie jaki protokół w nowym VEA zastosować aby żywot mu ułatwić.
W miarę moich możliwości czasowych otwarty jestem do dyskusji.
Dziękuję za wysłuchanie-przebrnięcie, pozdrawiam,
Bartosz.