Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Notatka: This feature may not be available in some browsers.
Jaki rozmiar tarcz założyłeś po swap? Pamiętam najpopularniejszy swap hamulców w VAGach był 288mm na 312, kupowało się same jarzma, nowe tarcze 312, klocki zostawały takie jak pod 288mm. W żony Leonie w wersji silnikowej 1.6 niestety załapał się na fabryczne 280 mm, także jakbym chciał swap na 312 to musze wymienić wszystko zaciski, jarzma, zwrotnice i amory,- nie opłacalne...Wymieniłem dziś płyn hamulcowy i przednie tarcze z klockami. Przy okazji wpadł zestaw nowych zacisków pod większą tarczę. Zestaw już dotarty i hamuje zacnie.
View attachment 6423View attachment 6424
Stare tarcze były jeszcze od nowości, przebieg prawie 110 kkm i tylko minimalne ranty (grubość tarcz mieściła się w dopuszczalnym zakresie), klocki natomiast 30-40% okładziny. Jak ten samochód dalej będzie tak "zjadał" hamulce, to nie wiem, czy jeszcze je kiedyś wymienię. Tył zostawiłem na kolejny rok, bo też jeszcze fabryka.
Ktoś chce stare kupić?
View attachment 6425
Kompletnie nic jak kupiliśmy Toyotę to miała 8 lat. Przez 5 lat nic nie robiłem z tym OEM (nawet nie ładowałem go ani nie uzupełniałem elektrolitu). Jeżdżę głównie trasy więc tu też jest może jakiś klucz. Dopiero po tym jak zostawiłem włączoną lampeczke na weekend próbowałem go ratować. Może trochę to pomogło, ale tegoroczna zima to już był wyrok bezwzględnyNie wiem jak to robicie
Kiedyś tak produkowali, w Espace 4 1,9 dCi miałem 12 letni z naklejka Renault 72Ah i nadal kręcił w zimie , padł gdy wstawiłem auto do komisu i przestało jeździć.14 lat - jestem w ciężkim szoku
Mam takiego "gruzika" w postaci Fabii 1.4 16V, takie coś na dojazdy do pracy, teraz narzeczona szlifuje na niej swoje umiejętności, silnik grzechocze, nie wiem czy to panewka, czy piston slapping, grzechocze już ze 2 lata, jeździ, także się nie przejmuję, jak wyzionie ducha, to się ją "zepchnie do rowu" . Też miałem wątpliwą przyjemność wymieniać w w tym kilka razy świece. Cewki są przykręcone, ale to nieważne, bo mimo tego, są też jak piszesz, wciśnięte na ciasno. Wymiana świec w tym koromyśle, zajęła mi więcej, niż ta sama operacja w motocyklu, którego połowę muszę najpierw rozkręcić. Żeby nie było, wymiana oleju, a konkretnie filtra oleju, w tym silniku, jest równie przyjemna...nie wiem kto to wymyślił...Ja się poddałem, bo nie umiałem wydłubać chrzanionych cewek, które nie są przykręcane, tylko wciskane na ciasnej uszczelce.
Racja, są takie małe śrubki (chyba torx) po bokach.Cewki są przykręcone, ale to nieważne, bo mimo tego, są też jak piszesz, wciśnięte na ciasno.
Z filtrem się nie pierdzielę jakimś opaskowym czy ręką, tylko grzechotka i nasadka 30mm.Żeby nie było, wymiana oleju, a konkretnie filtra oleju, w tym silniku, jest równie przyjemna...nie wiem kto to wymyślił...
Co do C-Maxa to taki urok minivanów z krótką maską, silnik prawie w kabinie.Tam nawet wlanie oleju wymaga narzędzia wykonanego z lejka i peszla elektrycznego, bo silnik jest tak daleko wepchnięty w podszybie, że nawet litrową butelką nie idzie się tam dostać .
Ja to korytko mam zmasakrowane strasznie, właśnie przez próby podważania cewek, żeby to jakoś wyrwać. Za pierwszym razem jedną ukruszyłem i wymiana świec się przedłużyła o czas dostawy nowej cewki . Teraz się nie bawię, dzień przed wymianą, na noc zalewam pod cewki WD-40, jakoś chyba udaje mu się tam przedostać przez te uszczelnienia, bo wychodzą...opornie, ale wychodzą .A tu jeszcze trzeba uważać na te plastikowe korytka dla kabli.
W Fabii mam ten problem, że po wsadzeniu grzechotki z nasadką, po odkręceniu filtra, nie idzie wyjąć ani filtra, ani zdjąć z niego klucza. Także płaski klucz i idzie. Generalnie odkręcenie filtra nie jest problemem, problemem jest jego wyjęcie, kiedy ten usilnie blokuje się o aluminiowe rury od kompresora klimatyzacji. I tak trochę z dołu, trochę z góry i w końcu jakoś udaje się go wywlec. Śmieszna sprawa o tyle, że wmontowanie nowego na miejsce nie stanowi najmniejszego problemu, w drugą stronę jak bym nie kombinował, zawsze oczami wyobraźni widzę, jak ten samochód płonie .Z filtrem się nie pierdzielę jakimś opaskowym czy ręką, tylko grzechotka i nasadka 30mm.
Raz tylko uwaliłem wypustkę dla klucza na flitrze (nity puściły).
Wtedy mój zasób słów wulgarnych powiększył się znacznie, bo wymyślałem coraz to nowe.
Zawsze można próbować lać przez bagnet . To jeszcze od biedy nie jest zła robota. Filtr kabinowy, to jest coś, na czego myśl nawet nie chce mi się zaczynać czegokolwiek tam wymieniać. Nie da się go od tak, po prostu zamontować bez jego łamania, nawet po wymontowaniu całego modułu BCM - zeszło mi z godzinę i prawie uśmierciłem samochód - filtr nie wejdzie po ludzku, bo blokuje się o jakiś stelaż pod deską rozdzielczą i nadal mimo wszystko trzeba go zwyczajnie w połowie złamać. Masakra.dziwne, że Ford o czymś takim nie pomyślał.