Panowie, powiem tak, jesteście strasznie zacietrzewieni w tematach, które Was dotyczą, a którymi nie zajmujecie się zawodowo. Ja akurat pracuję jako analityk w sektorze energetycznym i nie uważam się za żadną alfę i omegę, choć pracodawca właśnie za to mi płaci. Na zdrowie i z pożytkiem dla zagadnień związanych z dekarbonizacją, wyjdzie Wam większa otwartość i chłodna głowa. Owszem, żadna technologia nie jest doskonała. OZE są najtańszą formą produkcji energii, między innym dlatego część z Was ma albo wkrótce będzie mieć panele na dachu domu, wkrótce bloku, następnie biur, fabryk itd. Najtańszą formą energii OZE są wiatraki na lądzie, później dopiero panele PV, a następnie energia z morskiej energetyki wiatrowej, która wymaga dużych nakładów na początku (i tak mikroskopijnych w porównaniu z klasycznym atomem) ale w polskich warunkach płytkiego brzegu i dużej wietrzności będzie produkować energię bardzo konkurencyjną kosztowo. Ceny energii (inwestycji), w ciągu dekady spadły w sektorze offshore 8 krotnie, co pokazuje jak wygląda rozkład kosztów w tym sektorze.
OZE mają wszak jeden poważny ogranicznik, po pierwsze brak wystarczająco wydajnej technologii magazynowania (o jej dostępności cenowej nawet nie wspominając), po drugie są niesterowalne, a inwestor chce żeby cały czas pracowały. Co się dzieje w Niemczech, które mają "za dużo" energii z OZE, mimo że mają jej wciąż za mało, możecie poczytać w "internetach". Jedynym remedium jest energia jądrowa, z której akurat bracia zza Odry wycofują się ze względów politycznych.
Atom jest bardzo drogi na etapie inwestycji i ma skłonność do opóźnień liczonych w dekadach, wszystko to wpływa na czas amortyzacji inwestycji (poczytajcie sobie o Hinkley C). Niemniej, ze względu na niewystarczające zasoby w magazynowaniu i modernizację sieci aby w całej Europie stała się dwukierunkowa, umożliwiając produkcję i odbiór energii każdemu, atom jest jedyną opcją, która daje cień szansy na osiągnięcie net 0 do 2050 r. i -55% w 2030.
Czemu to jest takie pożądane? Czemu nie może być jak dawniej? Ponieważ koszty związane z ociepleniem klimatu są zbyt wysokie. Wzrost zamożności społeczeństw, upowszechnienie aut, zagęszczenie zaludnienia w miastach, powodują, że rocznie w naszym kraju przedwcześnie umiera ok. 200,000 ludzi na choroby wywołane złą jakością powietrza, którym oddychają. CO2 jest miernikiem skłonności utrzymywania temperatury w atmosferze, bo jest najpowszechniejszym gazem cieplarnianym, dużo groźniejszy, bo mający 5 krotnie dłuższy okres rozpadu, jest metan.
Taniej jest mimo wszystko dokonać transformacji, niż żyć w świecie z 40C upałami od maja do października w Polsce, gwałtownymi burzami niszczącymi ludziom dobytek co roku itd. Czy ktoś na tym zarobi? Oczywiście, że tak, dokładnie tak samo jak zarabia się na każdej rewolucji, czy to przemysłowej, czy parowej, krzemowej itd.
Porównywanie aut BEV do współczesnych spalinowych, to nieporozumienie. Technologia jest w powijakach w tych pierwszych, a w tych drugich osiąga apogeum rozwoju po ponad 100 latach od debiutu rynkowego. Czemu jest to konieczne, żeby gwałtownie redukować emisję? Ponieważ jesteśmy w dużo większej d**** niż nam się wydawało i jeśli Zielony Ład nie znaczenie być wdrażany, to uwierzcie na słowo, że wnuki nie będą miały gdzie się podziać za 50 lat, będzie nie do zniesienia.