Mnie zastanawia czy może dojść do tego, że w pewnym momencie jeżdżenie autami spalinowymi może zostać zakazane i takie auta będą utylizowane.
Zakazane, raczej nie. Jeżeli już będą chcieli dobić ten segment, to po prostu wprowadzą strefy, w których nie będzie można poruszać się pojazdem spalinowym i takie auta same się dorżną, bez żadnych odgórnych zakazów użytkowania.
Wystarczy, że do tego 2030 roku koncerny przejdą wyłącznie na technologię EV i nawet w takim kraju jak Polska, kontynuując trendy przejmowania samochodów po bogatszych sąsiadach z zachodu, do tego 2040 roku spokojnie 50-70% pojazdów, będzie pojazdami elektrycznymi.
Wszystko ma iść w kierunku wynajmu. Wszystko czego będziesz potrzebował w danym momencie będziesz mógł wynająć.
To akurat marzenia jakiejś grupy oszołomów, nie mówię, że nie są do zrealizowania, patrząc na to, jak ludzie pozwalają nadal manipulować swoim życiem pod pretekstem kolejnych mutacji covida. Ale nie sądzę, żeby doszło do sytuacji, w której właśnie grupka oszołomów zostanie panami świata, od których pachołki będą w 100% uzależnione musząc wynajmować kąt do życia, pojazd, czy kawałek zielonej łąki, żeby odetchnąć w spokoju. Może te obecne młode pokolenia dadzą się powoli przekształcać w bezmyślną kupkę mięsa, ale ludzie, mają jednak potrzebę posiadania czegoś, ja sam mam potrzebę posiadania czegoś, domu, oszczędności, środka transportu, bo to zwyczajnie wpływa na morale i poczucie jakiegoś bezpieczeństwa i niezależności.
Takie rozwiązania mocno ograniczyłyby liczbę auta na drogach i tym samym zużycie energii z sieci.
Nie sądzę. Obecnie i tak panuje wzmożony trend na bycie aktywnym i nawet po swojej okolicy widzę, że bardzo dużo ludzi często wybiera np. rower dojeżdżając do pracy, czy do pobliskiego sklepu, ale mimo wszystko konieczność posiadania samochodu się nie zmieni, chcesz zrobić większe zakupy, bez samochodu to powrót do PRL-u i targanie siat w środku komunikacji zbiorowej, masz dziecko...bez samochodu, naprawdę życzę powodzenia, chcesz pojechać na wakacje, czy po prostu weekend nad jeziorem...żyjemy w czasach, gdzie bez ręki, żyje się łatwiej, niż bez samochodu. Także nie, moim zdaniem nie wpłynęło by to na liczbę aut.
Fakt, że w wielu przypadkach, zamiast posiadać samochód, który stoi dużo czasu w garażu, wystarczyła by opcja wynajmu, ale...to nadal nic nie zmieni. Bo liczba osób, które muszą się samochodem poruszać, nie zmieni się ze względu na to, czy są właścicielami, czy wynajmują.
Wystarczy zakaz sprzedaży, w ciągu 10-15 lat spalinowe samochody, poza zabytkami i kolekcjami znikną z dróg bo wymienić będzie można tylko na elektryka.
Dokładnie, 10-15 lat po zakończeniu produkcji samochodów spalinowych, siłą rzeczy wymusi zmianę typowych daily car-ów na elektryki, zostanie tylko egzotyka i zabytki.
Dojdą do tego rosnące wraz ze spadkiem zainsteresowania ceny paliwa które tylko przyspieszą transformację. Bo elektryk za 250000 może być całkiem atrakcyjny, jak litr Pb95 będzie za 15 złotych a ON za 30.
Na początku "transformacji" może nastąpić trend znacznego wzrostu cen paliw, ale po czasie uważam, że pójdzie to w drugą stronę, zniknie zapotrzebowanie, sprzedaż stanie się nieopłacalna i ceny zaczną pikować w dół. Tylko wtedy większości z nas nie będzie to już obchodzić, bo będziemy się martwić, czy na parkingu znajdziemy wolną ładowarkę
.